piątek, 24 maja 2013

Rozdział 1.

Kougami. Kagari. Obydwoje zaginęli. Kougami - san był nawet uważany za dezertera, a Kagari... do tej pory nie wiedziałam, gdzie przebywa, czy w ogóle żyje. Pół roku po jego zaginięciu jeszcze go nie odnaleźliśmy.
Potrząsnęłam gwałtownie głową.
Nie, Akane, przestań! Co ci przyjdzie z tego, że o nich myślisz? Nic oprócz kłopotów w pracy.
Mimo zaistniałej sytuacji nie martwiłam się o swój Psycho - pass, ani o mój Współczynnik Przestępczości. Nie zmieniły się choćby o jotę.
- Akane - san. - usłyszałam głos mojego komputera - Coś podać?
Westchnęłam.
Zdecydowanie za dużo myślałam o tej dwójce.
- Nie jestem zdenerwowana, jeśli o to ci chodzi. - odparłam, biorąc do ręki tablet - Nic nie musisz robić.
Nie mogłam siedzieć bezczynnie, no nie mogłam. Musiałam wiedzieć co z Kagarim i Kougamim. Miałam nadzieję, że System Sybilli natrafił na jakieś informacje o nich, z drugiej zaś strony byłam przekonana, że właśnie to cholerstwo stoi za tym wszystkim, co ich spotkało.
Nigdy nie wierzyłam, by Kagari uciekł, nigdy. Mimo tego, że był Egzekutorem.
Nic nie znajdując, zrezygnowałam z niechęcią. Wyłączyłam tablet i udałam się do łazienki, by rozpocząć serię zabiegów pielęgnacyjnych. 

Godzinę później siedziałam w kuchni i popijałam gorącą czekoladę. Przez głowę cały czas przebiegały mi dziwne myśli. Dlaczego oni? Do czego byli potrzebni Sybilli?
Nagle mnie olśniło.
Niemożliwe. Po prostu niemożliwe!
Sybilla chce ich zwrócić przeciwko mnie, po to, by mnie zabić.
Chwyciłam szybko telefon. Chciałam zadzwonić do Ginozy. Musiałam mu to powiedzieć, chyba że sam do tego doszedł. Nie zwróciłam uwagi na to, która jest godzina. Miałam to gdzieś. Ważniejszą sprawą było to, co Sybilla chciała zrobić.
Wybrałam numer i usłyszałam sygnał przekazywanego połączenia.
Po chwili jednak zniknął. Usłyszałam tylko:
Abonent jest w tej chwili niedostępny. Prosimy spróbować ponownie.
Niech to szlag! Akurat w tej chwili?
Cisnęłam smartfonem o stół, po czym zakryłam twarz dłońmi.
Świetnie, po prostu świetnie. Gorzej chyba być nie mogło...
Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęły płynąć mi łzy.
Płakałam dobre dziesięć minut, ale nagle przestałam, ponieważ usłyszałam przeraźliwy huk.
Coś dużego i ciężkiego uderzyło w drzwi od mojego mieszkania.
Przeraźliwe się wystraszyłam.
Co to, do jasnej cholery, było?
Wstałam i na trzęsących się jak osika nogach, podeszłam do drzwi i zajrzałam przez wizjer.
Nikogo nie zobaczyłam. Otworzyłam je jednak, stając jak wryta.
Przed moim mieszkaniem stał nie kto inny, jak Kagari. Był cały zakrwawiony, ledwo stał.
- Musisz... uciekać, Akane... Oni po nas idą... - powiedział, po czym zwalił się na mnie całym ciężarem ciała.
_____________________________________________________
To moja pierwsza notka na tym blogu i mam nadzieję, że nie ostatnia. 
Dlaczego wpadłam na pomysł, by napisać taką historię?
Otóż, byłam ciekawa, co by było gdyby.
To dlatego powstał ten blog.
A Akane, Kagari i Kougami to moja święta trójca z Psycho - pass.
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy to przeczytają ;)